Przez wiele lat na rogu ulicy Żelaznej i Prostej straszyły ruiny dawnej fabryki Norblina. Mało, że ruina groziła zawaleniem, to jeszcze „wchodziła” w oś ulicy Prostej. W 2014r. ulicę wyprostowano poprzez wyburzenie muru i części starych budynków. Zawsze szkoda gdy coś takiego się dzieje, ale nowoczesne miasto ma swoje wymagania. Umówmy się …. ale przez lata zniszczone budynki Fabryki Norblina nie dodawały uroku tej części miasta. Kilkanaście lat temu zadomowił się tu Bio Bazar, na którym można było kupić zdrową żywność. Fabryczne hale dały też schronienie scenie Teatru Prezentacje. Wszystko to jednak w bardzo prymitywnych warunkach. 4 lata temu cały obiekt został wyłączony z użytkowania, a dziś po rewitalizacji ponownie otwiera swoje podwoje dla Warszawiaków.
Takie miejsca należą do żywej tkanki miasta i zmieniają się tak jak zmienia się miasto. Przecież ten teren nie zawsze był terenem przemysłowym. Był czas kiedy stały tu wille otoczone pięknymi ogrodami. Ulica Żelazna została wytyczona w XVIII w. W 1784r. przy ulicy stał pałacyk, 2 kamienice, 6 domów murowanych, 4 dworki, 2 młyny i karczma Żelazna (od której pochodzi nazwa ulicy). Zaś poza linią zabudowy ciągnęły się ogrody.
W tym to właśnie czasie, właścicielem posesji na której wiele lat później miała stanąć Fabryka Norblina, stał się Franciszek Ryx – kamerdyner króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Stała tu wtedy letnia willa, zabudowania gospodarcze, a wszystko to otoczone ogrodem z siecią ścieżek wijących się wśród stawów. Jednak Franciszek Ryx zmarł bezpotomnie, a majątek swój zostawił bratankowi Franciszkowi Ryxowi Juniorowi, który znacznie rozbudował swą siedzibę. I to właśnie zbudowane za jego czasów budynki są najstarszą częścią dzisiejszego kompleksu Fabryki Norblina. Jest to budynek mieszkalny stojący bezpośrednio przy ulicy Żelaznej oraz przylegająca do niego wozownia. Budynki te powstały ok. 1809r. Niestety do naszych czasów nie przetrwała wybudowana w tamtym czasie piękna willa, która dziś stałaby zapewne gdzieś na torach tramwajowych biegnących wzdłuż ulicy Prostej. Warto pamiętać o tym, że jego ówczesna posesja była dużo większa niż teren dzisiejszej Fabryki Norblina, który wynosi zaledwie 2 ha.
W 1833r. posesję nabył bankier Abraham Cohen, a w 1847r. działkę kupili fabrykant Edward Luckfield i warszawski jubiler Gustaw Henniger. Panowie zawiązali spółkę w celu produkcji wyrobów z tzw. „nowego” srebra, jak nazywano wówczas imitujący je stop miedzi, cynku i niklu. Nowe srebro wynaleziono w Chinach. Wbrew swojej nazwie zwyczajowej nie zawierało on srebra. Jednak z wyglądu przypominało ten metal. Nazywane było alpaką, melchiorem albo srebrem chińskim. Przy czym trzeba tu zaznaczyć, że nie mówimy tu o żadnym oszustwie. Kupujący doskonale wiedzieli, że kupując wyroby wykonane z tzw. nowego srebra kupują wyroby, które obok srebra nawet nie leżały.
Gdy wspólnicy nabyli tę działkę w 1847r. miejsce rezydencji i ogrodów zaczęły zajmować zabudowania fabryczne. W 1856r. zakład zatrudniał już ponad 100 robotników i miał na wyposażeniu: maszynę parową o sile 26 KM, 3 maszyny do walcowania blach, 6 maszyn do wyrobu sztućców i jedną do szlifowania i polerowania wyrobów. Zaledwie rok później pracowało tu już 150 osób, a firma wzbogaciła się o warsztat galwanizacyjny oraz maszynę parową o mocy 30 KM. Produkcja odbywała się w nowym, specjalnie w tym celu zbudowanym pierwszym domu fabrycznym. Wtedy był to jeden parterowy budynek. Z czasem do budynku dobudowano jedno piętro. Dziś ten budynek możemy oglądać idąc wzdłuż głównej ulicy kompleksu Fabryki Norblina. Przy czym dziś zamiast jednego budynku mamy 3 mniejsze, ponieważ w czasie Powstania Warszawskiego budynek został poważnie uszkodzony i zburzone fragmenty budynku nie zostały już odbudowane. Firma produkowała, sztućce, przedmioty liturgiczne takie jak kielichy mszalne czy pateny, elementy uprzęży końskiej i dekoracji pojazdów.
W 1858r. fabrykę odkupili Bracia Buch, którzy kontynuowali produkcję przede wszystkim galanterii kuchennej. W 1872r. firma Bracia Buch została odznaczona medalem z godłem Cesarstwa Rosyjskiego. Było to najwyższe wyróżnienie państwowe, umożliwiające umieszczanie na wyrobach dwugłowego carskiego orła. W tym czasie firma posiadała zakład w Warszawie oraz składy w Warszawie, Moskwie i Petersburgu. Znak pozostał na wyrobach do 1914r.
W 1882r. zakłady przy ul. Żelaznej wykupiła firma Norblin i Spółka, z prawem do korzystania z nazwy Bracia Buch używanej wyłącznie do celów reklamowych i do znakowania wyrobów. Produkty sygnowane marką Bracia Buch musiały mieć świetną opinię skoro utworzone w 1893r. Towarzystwo Akcyjne Fabryk Metalowych Norblin, Bracia Buch i T. Werner pozostawiło nazwisko Buch w nazwie spółki, mimo iż przedstawiciele tej rodziny nie mieli udziału właścicielskiego w firmie. W tamtym czasie zakład zatrudniał 400 osób, a wartość produkcji szacuje się na ok. 1,2 mln rubli.
Autorami sukcesu byli Ludwik Norblin i Teodor Werner (mąż siostry Ludwika - Albertyny). To oni wyprowadzili firmę na szerokie wody. W tym okresie powstały także udogodnienia socjalne dla pracowników: ochronka dla dzieci, ambulatorium, szpital, czytelnia, kasa pożyczkowa i oszczędnościowa, a nawet fundusz emerytalny w wysokości 90 tys. rubli.
Jednak w 1914r. wybuchła I Wojna Światowa, a produkcja w zakładzie została wygaszona. W 1915r. Warszawa przeszła w ręce niemieckie, a wycofujące się wojska rosyjskie wywiozły w głąb Rosji znaczną część pracowników, maszyn i surowców.
Po odzyskaniu niepodległości trzeba było zaczynać wszystko od początku. Brakowało nie tylko maszyn i urządzeń, ale przede wszystkim wykwalifikowanych pracowników. Jeszcze w 1918r. fabryka została częściowo przestawiona na produkcję zbrojeniową i zaczęła wytwarzać łuski armatnie i amunicję.
W 1938r. zatrudnienie w zakładzie przekroczyło 1100 osób, z czego blisko 400 pracowało w dziale wojskowym. Na miesięczną produkcję zbrojeniową składało się ok. 4 mln łusek i pocisków do karabinu mauser oraz 80 ton elementów mosiężnych i miedzianych do amunicji artyleryjskiej.
W czasie II Wojny Światowej okupanci utworzyli na terenie fabryki zakłady naprawcze taboru wojskowego, choć ówcześni właściciele Wernerowie odmówili podpisana volkslisty. W wyniku działań wojennych 40% zabudowy fabrycznej zostało zniszczone. W 1948r. zakład został znacjonalizowany i od tamtego czasu funkcjonował pod nazwą Walcownia Metali "Warszawa". W powojennej fabryce nie znalazło się miejsce dla przedwojennej załogi. Nowe kierownictwo pozbyło się doświadczonej kadry, gdy tylko skorzystało z jej doświadczenia i umiejętności. W 1982r. produkcję przeniesiono do zakładów na ul. Palisadową. W tym czasie budynki zostały wpisane do rejestru zabytków.
Dziś Fabryka Norblina powraca na mapę miejsc wartych odwiedzenia w Warszawie. Wprawdzie niewiele zostało z historycznej tkanki obiektu, ale w Warszawie musimy cieszyć się z każdej okruszyny architektury, którą udało się ocalić i przystosować do aktualnych wymogów.
Na terenie kompleksu pod nogami co chwila potykamy się o stare oryginalne tory, których na terenie fabryki było 1,5 km. Dziś wycinki torów to w sumie 750 m. W wielu miejscach ustawione zostały stare maszyny przemysłowe, z których dawnej korzystano przy produkcji wyrobów, niektóre naprawdę imponujących rozmiarów. Wszystkie one są to maszyny powojenne z lat 50-tych XX wieku. Rozrzucone po całym obiekcie nadają mu niezwykłego charakteru.
Możemy tu także zobaczyć replikę witryny sklepu fabrycznego zlokalizowanego przy ul. Marszałkowskiej 127. W gablotach wyeksponowano przepiękne produkty z galanterii kuchennej wyprodukowane przez spółkę Norblin, Buch i Werner.
Obiekt jest wciąż w fazie otwierania się. Wiele lokali dopiero przygotowuje się do otwarcia. Niestety widziałam tam już karteczkę informującą, że w jednym z lokali otworzy się Super Pharm. Szkoda. Miałam nadzieję, że będzie to miejsce unikatowe dające możliwość zaistnienia firmom innym niż sieciówki znane nam ze galerii handlowych.
Nadzieję na coś unikatowego daje otwarte już butikowe kino KinoGram, ponieważ nie jest to zwykłe kino. Jest to pomysł na kino, które ma połączyć nowoczesne możliwości techniczne jakie oferują sieciowe multipleksy z kameralną atmosferą, kojarzącą się z kinami studyjnymi. Niewielkie sale kinowe wyposażone są w nowinki technologiczne, rozkładane sofy, artystyczny wystrój, a nawet ponoć …. serwis kelnerski podczas wybranych seansów. We foyer kinowym zamiast popcornu w papierowym kuble można zjeść zdrową przekąskę, zamówić drinka przy eleganckim barze, a nawet obejrzeć obrazy współczesnych artystów. Czegoś takiego w Warszawie jeszcze nie grali.
Po rewitalizacji do Fabryki Norblina wrócił także kultowy Bio Bazar oferujący zdrową żywność 5 dni w tygodniu. Do Bio Bazaru przylega BioBazar Bistro. Zatem jeśli chcemy wyjść ze znajomymi, ale zjeść coś zdrowego, to będzie idealne miejsce na takie spotkanie.
Ponadto zjeść można w miejscu nazwanym Food Town oferującym 23 koncepty gastronomiczne, czyli znana już w Warszawie i sprawdzona w Koszykach czy Elektrowni Powiśle forma stoisk z jedzeniem z różnych stron świata serwowanych na papierowych talerzykach ze stolikami rozrzuconymi między nimi. Nie nazwałabym tego restauracją, ale miejsce spełnia swoją podstawową rolę – nakarmienia głodnych brzuszków.
W nowej Fabryce Norblina nie zabrakło miejsca nawet dla galerii sztuki. Już teraz możemy oglądać dzieła sztuki w tradycyjnej galerii prowadzonej przez Flow Art House. Ale prawdziwą rewolucją w postrzeganiu sztuki może okazać się Art Box Experience, którego otwarcie planowane jest na 19 marca 2022r. To już nie będą tylko obrazy, ale połączenie nowoczesnych technik animacji i efektów dźwiękowych z wykorzystaniem najnowocześniejszych multimedialnych rozwiązań.
Wyjątkowym miejsce będzie też zapewne The Piano Bar Warsaw zlokalizowany w najstarszym budynku kompleksu będący połączeniem kawiarni i piano baru, gdzie przy sączącej się z fortepianu nastrojowej muzyce będzie można spędzić miło czas na randce lub spotkaniu z przyjaciółką.
Na terenie Fabryki działa otwarte Muzeum, które można zwiedzać na 3 sposoby: z przewodnikiem, ze specjalnymi książeczkami, które opisują ekspozycję adresowaną do różnych grup docelowych albo z aplikacją. Szczegóły dotyczące zwiedzania Muzeum znajdziecie na stronie Muzeum Fabryki Norblina - Fabryka Norblina.
Moje odczucia po pierwszej wizycie w tym miejscu są zdecydowanie pozytywne. Zatem polecam do odwiedzenia tego miejsca, które dopiero teraz, tyle lat po wojnie, powraca na mapę miasta w pełnej krasie.
Opracowano na podstawie materiałów wydanych przez Muzeum Norblina „Ścieżka Ludzie” i „Ścieżka Budynki i Architektura”.
Anna Pawlina - przewodnik po Warszawie, pilot wycieczek
Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave